Zespół z charakterem

Stalowcy zagrali niezły mecz. Gdyby na przerwę schodzili z przewagą 3-4 goli, to lublinianie nie mogliby mieć do nikogo pretensji.

Stało się jednak inaczej i wywozimy 1 punkt. Stalowcy powinni jednak otrzymać najwyższe noty za determinacje i wolę walki.

Już w pierwszej połowie Stalowcy stworzyli sobie kilka doskonałych okazji do strzelenia gola. Dwukrotnie Szela mógł zdobyć bramkę. Najpierw głową, po dograniu z lewej strony a niewiele później po akcji prawą stroną zakończonym mocnym strzałem. Dwukrotnie jednak doskonale spisał się Lipiec. Bramkarz Motoru jeszcze raz uratował swój zespół w 17 minucie. Po rzucie rożnym i strzale Bednarczyka jakimś cudem wybił piłkę za linię końcową. Ale w 25 minucie Stalowcy wyszli na prowadzenie. Odbitą piłkę Prędota od razu uderzył na bramkę Lipca. Uderzenie było bardzo precyzyjne i piłka przy słupku wpadła do siatki. Po chwili Stal nawet mogła podwyższyć wynik, ale nie udało się wykończyć składnej akcji. Niestety w 34 minucie drugą żółtą kartkę otrzymał Konrad Hus i przez resztę meczu nasz zespół musiał grać w osłabieniu. Motor próbował atakować, ale gospodarzom nie udawało się stworzyć dobrych okazji do strzelenia gola. Trzeba jednak podkreślić, że stało się tak dzięki ogromnej determinacji całego zespołu. A widok np. napastników, Szeli i Szczoczarza, którzy na swojej połowie wślizgiem przerywają akcje lublinian budzi uznanie nawet najbardziej wybrednych kibiców.

Druga połowa to pokaz niezłej gry obronnej Stalowców. Blok Drelich, Baran, Bednarczyk, Maślany wielokrotnie przerywał akcje Motoru, chociaż lublinianie niemal całą drugą połowę atakowali bramkę Stalowców. Nasi piłkarze potrafili wyprowadzić jednak groźne kontry. W 53. minucie Kolesnikovs oszukał dwóch obrońców Motoru i znalazł się sam przed Lipcem. Strzelił jednak wprost w bramkarza. W 62 minucie po wątpliwym faulu Drelicha sędzia odgwizdał rzut karny. Lewandowski wyczuł jednak intencję strzelca i obronił jedenastkę. I dwie minuty później Stal znowu mogła skarcić lublinian. Szczoczarz, trochę przypadkowo, otrzymał piłkę w polu karnym Motoru. Przyjął piłkę, ale strzelił tak niemrawo, że obrońcy zablokowali to uderzenie. W 82 minucie lublinianie jednak dopięli swego. Po rzucie rożnym Stalowcom udało się wybić piłkę, ale ta jednak szybko wrócił w pole karne i Tataj strzałem z bliska pokonał Lewandowskiego. Motor zwietrzył szanse na zdobycie trzech punktów, ale Stalowcom udało się dowieźć do końca wynik remisowy.