Planowe zwycięstwo

Stalowcy po pokonaniu w sobotę Karpat Krosno 2:0 i wywalczeniu 3 punktów udali się do Lublina w takim samym celu.

Trener Andrzej Szymański w porównaniu z poprzednim meczem dokonał dwóch zmian w podstawowej jedenastce. W miejsce Arkadiusza Barana i Łukasza Szczoczarza desygnował do gry Kacpra Drelicha I Sebastiana Brockiego.
Pierwszy kwadrans meczu to lekka przewaga Stalowców, którzy jednak nie zdołali zagrozić bramce strzeżonej przez Marcina Zapała. Kolejne minuty meczu upływały nadal pod dyktando Stalowców z tą różnicą ze sytuacje bramkowe już były. Najpierw w 23 minucie sytuacji sam na sam nie wykorzystał Sebastian Brocki, ale na jego usprawiedliwienie trzeba dodać, że nie miał łatwej pozycji strzeleckiej. W 26 minucie szanse miał Michał Lisańczuk jednak jego strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pewnie złapał miejscowy bramkarz. Najlepszą sytuację Stalowcy mieli tuz przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę kiedy to wspomniany już Brocki trafił w słupek.
Drugie 45 minut meczu przypominało pierwszą połowę. Stalowcy za wszelką cenę dążyli do strzelenia bramki, miejscowi grali zaś tak, żeby tego meczu nie przegrać. Na samym początku tej części gry na strzał z daleka zdecydował się Konrad Karwacki. Niestety nie był on celny i nadal wynik był bezbramkowy. Miejscowi najgroźniejszą i chyba jedyną sytuację strzelecką w meczu mieli w 59 minucie po „prezencie” Stalowców. Miłosz Lewandowski zaczynał od własnej bramki podając piłkę do Karwackiego. Jemu niestety piłka podskoczyła i dotknęła ręki. Efekt? Rzut wolny dla Lublinianki tuż przed polem karnym. Na całe szczęście dla Stalowców w zespole gospodarzy nie było zawodnika, który umiałby precyzyjnie wykonać ten stały fragment gry i nadal było bez bramek. I kilka minut później nadeszła 64 minuta. Akcję Stalowców przeprowadzili bardzo widoczny dziś Sebastian Brocki oraz Maciej Maślany a wykończył ją Piotr Prędota pakując piłkę do siatki z najbliższej odległości. Mecz mógł się na dobre rozstrzygnąć w 73 minucie jednak znakomitego podania Brockiego tym razem Prędota nie zamienił już na bramkę. W 81 minucie Stalowcy mieli kolejną sytuację, po której Zapała obronił strzał głową Brockiego. Ostatnie minuty meczu to próby miejscowych na wyrównanie. Niestety nie mieli oni żadnego pomysłu na wykończenie akcji i spotkanie to zakończyło się zasłużonym zwycięstwem Stali 1:0
Warto tutaj dodać, że po przegranej z Sokołem na inaugurację sezonu było to 3 z rzędu zwycięstwo Stalowców w czasie 8 dni. A już w sobotę kolejna dawka emocji. Tym razem Stalowcy zagrają w Jarosławiu z miejscowym JKS-em, który jak na razie nie stracił w rozgrywkach III ligi lubelsko – podkarpackiej bramki. Czy straci ją w sobotę? My głęboko wierzymy, że tak.