Piłkarze są tylko ludźmi

Rozmowa z Pawłem Klocem, wieloletnim liderem Stali Rzeszów, który sobotnią grą przeciwko Sandecji nawiązał do najlepszych swoich wy

Rozmowa z Pawłem Klocem, wieloletnim liderem Stali Rzeszów, który sobotnią grą przeciwko Sandecji nawiązał do najlepszych swoich występów w barwach rzeszowskiego klubu.

- Dzisiejszym (rozmowa przeprowadzona tuż po sobotnim spotkaniu) występem udowodniłeś tym, którzy postawili już na Tobie "krzyżyk", że jeszcze nie powiedziałeś ostatniego słowa... Masz żal do kibiców o niektóre komentarze na Twój temat?
- Według mnie kibic darzący swój klub szacunkiem - jest z nim na dobre i na złe. Apeluję do wszystkich sympatyków Stali niezbyt pochlebnie wypowiadających się na nasz temat, by postarali się zrozumieć, że piłkarze są tylko ludźmi. Raz wszystko na boisku wychodzi, a raz wręcz przeciwnie. My naprawdę dajemy z siebie wszystko.  W każdym razie dzisiejsze zwycięstwo chciałbym zadedykować każdemu kibicowi Stali Rzeszów i życzyć wszystkim Radosnych Świąt!
- Twoje wejście w przerwie dzisiejszego spotkania na boisko było wyraźnym impulsem, który poprowadził Stal do zwycięstwa.
- I bardzo dobrze, że udało się je odnieść. Trzy punkty były bardzo potrzebne, by spokojnie spędzić Święta. Wiedzieliśmy, że zwycięstwa odniosły zespoły Kolejarza i Orląt, dlatego nie mieliśmy innego wyjścia, jak po prostu wygrać. Udało się, bardzo się z tego cieszę. Ale już trzeba zapomnieć o pojedynku z Sandecją i myśleć o kolejnym.

- A przed meczem, gdy trener Brzeziński ogłaszał pierwszą jednastkę, i nie usłyszałeś w niej swojego nazwiska, nie poczułeś, że to już czas, kiedy będziesz musiał odsunąć się na drugi plan? W końcu kadra jest szeroka i w tym sezonie jest paru zawodników mogących z powodzeniem zająć Twoje miejsce w wyjściowym składzie.
- W kadrze jest dwudziestu zawodników i każdy z nich nadaje się do gry w pierwszym zestawieniu. Trener sam podkreślał, jak duży miał dylemat przed dzisiejszym meczem. Inna sprawa, że chyba każdy trener chciałby mieć taki dylemat... Inaczej wybiera się jedenastkę z 13 osób, a inaczej z 20... Byłem w Krakowie, widziałem pojedynek z Wisłą i wiem, że trener wystawiając dzisiaj taki skład jak tam, podjął najlepszą z możliwych decyzji. Zwycięskiego składu się nie zmienia. Niezależnie czy to dotyczy mnie czy kogokolwiek innego. Jestem takiego zdania. Na nikogo się nie obrażam i nie obrażę jeśli będę musiał usiąść na ławce rezerwowych. Tym bardziej, że jeszcze nie raz taka sytuacja może mieć miejsce. Najważniejszy jest zespół i wszystko należy podporządkować zespołowi.

- Ale po takim występie jak dzisiaj to tego miejsca chyba łatwo nie oddasz.
- To się okaże. Kto wie, czy za tydzień w Radzyniu też nie wejdę w drugiej połowie? Wszystko zależy od trenera i od jego koncepcji.

- Nie uważasz, że właśnie wejście dopiero na drugą połowę, "na podmęczonego perzeciwnika" to może być idealna rola dla Ciebie? Wtedy możesz zaprezentować pełnię swoich umiejętności.
- Jak człowiek jest w formie, wierzy w swoje umiejętności, nie ma to znaczenia czy przeciwnik jest podmęczony czy nie. Akurat dzisiaj rzeczywiście był podmęczony, wykorzystałem to. Trzeba się z tego cieszyć.

- Zdobyta przez Ciebie dzisiaj bramka przypomniała już nieco odległe czasy, kiedy tego typu gole zdobywałeś jak na zawołanie. Przede wszystkim z rzutów wolnych.
- Nie ma zawodnkia na świecie, który każdy strzał z dystansu zamieni na bramkę. W tego typu sytuacjach potrzebne jest szczęście. Dzisiaj na przykład nie "mierzyłem" przecież specjalnie przy tym strzale. Dostałem piłkę, uderzyłem i wpadło tam gdzie wpadło. W piłce, poza tym, nie ma dodatkowych punktów za walory estetyczne. Najważniejsze, by futbolówka wylądowała w siatce.

- Gdy po Twoim uderzeniu wylądowała, Ty dość sugestywnie manifestowałeś swoje przywiązanie do Stali...
- Bo jestem z tym klubem związany na dobre i na złe. Po prostu kocham Stal. I przykre jest, że niektórzy uważają, że jest inaczej.

- Udana kolejka,  inne wyniki też częściowo ułożyły się "pod Stal". Zamierzasz jakoś szczególnie świętować dzisiejszy triumf?
- Nie planuję żadnych "wariactw". Święta zamierzam spędzić z rodziną, bez jakichkolwiek wyskoków na imprezy czy dyskoteki.

- Teraz przed Wami cztery mecze, które jesli nie zadecydują to przynajmniej pokażą czy jestescie w stanie objąć pozycję lidera rozgrywek.
- Te mecze musiały kiedyś nadejść. Ale Stal zawsze lepiej grała z drużynami z wyższej półki. Zresztą w całej Polsce zespoły mają często większy problem grając atakiem pozycyjnym przeciwko ekipom nastawionym głównie na obronę. Ciężko jest sforsować defensywę przeciwnika, który ustawia się całą jedenastką na własnej połowie. Natomiast bardziej wymagający rywal zawsze sam próbuje zaatakować, odkrywa się i otwiera się wtedy szansa na przeprowadzenie skutecznej kontry.

- Was w każdym razie stać na zwycięstwo z każdym...
- W tej lidze każdy może wygrać z każdym. Nawet już prawie zdegradowana Stal Sanok może jeszcze napsuć sporo krwi swoim przeciwnikom.

- Na koniec serii tych czterech spotkań, mecz przeciwko Motorowi Lublin, którego szkoleniowcem jest dobrze znany Ryszard Kuźma. Wielu z Was będzie chciało mu z pewnością coś udowodnić...
- Nie można do tego w ten sposób podchodzić. Nie jest ważne przeciwko komu gramy - zawsze musimy walczyć o zwycięstwo. Gramy dla siebie i nikomu nic nie musimy udowadniać. Najważniejsze by mieć zakodowane w głowie, iż należy dać z siebie na boisku wszystko i walczyć o każdy jego metr. Zwycięstwa trzeba wybiegać wywalczyć, wydrzeć. Niezależnie od tego z kim się gra. Także dzisiaj, gdyby nie wpadła pierwsza bramka, męczylibyśmy się pewnie do samego końca.

- Pierwsze trzy wiosenne kolejki za nami. Mniej więcej wiadomo, kogo na co stać. Oprócz Kolejarza i Motoru widzisz jeszcze kogoś kto może liczyć się w walce o drugą ligę?
- Ciekawe wyniki osiągają także Orlęta Radzyń Podlaski. Na nich należy zwrócić uwagę. I myślę, że to tyle. Nie liczę Wieliczki i Hutnika. Hutnik nie ma zbyt bogatej kadry, brakuje im wartościowych zmienników. Natomiast Górnik, z tego co się dowiedziałem, na pewno w tym sezonie nie myśli o awansie. Próby zostaną tam podjęte dopiero po wybudowaniu nowego stadionu. Tak więc cztery drużyny, licząc razem z nami, zostają w grze.

- A biorąc pod uwagę możliwe degradacje, będące następstwem afery korupcyjnej, być może już druga lokata da bezpośredni awans...
- Być może. Ale to już nie od nas zależy. Zresztą my gramy o pierwsze miejsce, nie myślimy o drugim i nie zamierzamy kalkulować.

- Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję również.

(stal_rzeszów)