Odbudować dawną Stal Rzeszów

13 Marca 2018, godzina 15:49, autor: Grzegorz Szalacha

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z trenerem Stali Rzeszów Tadeuszem Krawcem.

Tadeusz Krawiec

Redakcja: Smak awansu poznał Pan wielokrotnie – Ekstraklasa z KSZO, awanse z Wisłą Sandomierz. Jaki jest patent na to?
Tadeusz Krawiec: Patent … ciężka praca od początku do końca, oraz odpowiedni spokój zarówno w kadrze trenerskiej, działaczy, zarządu, prezesów. Dobra, mądra i pracowita drużyna – to jest klucz do tego żeby uzyskać awans. Dodatkowo nie zapominajmy że klasa przeciwników też jest ważna, a obecnie kilku kandydatów mamy – zdecydowanym faworytem jest Motor Lublin.

W ekstraklasie grał Pan z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 3 sezony – było ciężko - baraże o utrzymanie w 2001 roku… to taki stres?
To są trudne mecze, o wysokim wskaźniku emocjonalnym. Często drużyny które piłkarsko były słabsze, lepiej znosiły obciążenie psychiczne i z takiego dwumeczu wychodziły zwycięskie. Ja mam prosty przykład Wisły Sandomierz z którą graliśmy baraże o II ligę z Radomiakiem Radom. W klubie zaczęła się robić totalna degrengolada, nie były płacone pieniądze, był jasny przekaz że ten awans jest drużynie niepotrzebny. Sam mobilizowałem zawodników, żeby grać jednak o ten awans, i z bardzo mocnym przeciwnikiem który miał zawodników zawodowych z wysokiej półki, którzy skupiali się tylko na graniu (a moi zawodnicy godzili pracę zawodową z grą w piłkę). W pierwszym meczu, gdy jechaliśmy do Radomia, byliśmy skazywani na pożarcie a tymczasem zremisowaliśmy 0:0. Dopiero w drugim meczu Radomiak pokonał nas 2:1 – ja już wtedy dysponowałem bardzo wąską kadrą, Radomiak jechał na zgrupowanie między meczami, a my wróciliśmy do swoich obowiązków zawodowych. Było to wielkie wydarzenie – cały stadion w Sandomierzu był wypełniony po brzegi. Fajna przygoda, chociaż patrząc z perspektywy czasu Wisła pewnie nie wytrzymałaby presji finansowej jaką niesie gra w II lidze. Ale cieszę się że sportowo staraliśmy się osiągnąć jak najwięcej.

Tadeusz KrawiecW wieku 39 lat grał Pan jeszcze w drużynie Wisły Sandomierz. Grający trener pomaga drużynie?
Nie, nie, tylko przeszkadza. W wieku 39 lat już prawie nie wchodziłem na boisko, ale we wcześniejszych sezonach, na poziomie IV ligi, to moje wejścia dużo dawały drużynie. Z drugiej strony zawodnicy dużo więcej oczekują od trenera, który jest na boisku, nie wybaczają błędów i potknięć, a kibice są do tego stopnia „nagrzani” że najpierw każą trenerowi grać, a jak mu coś nie wychodzi to go oczerniają w internecie. To wszystko ma podwójne dno i uważam że w niskiej lidze (A klasa lub okręgówka) trener może sobie pozwolić na takie eksperymenty, ale w wyższej lidze jest to bezsensowne.

Dawno już trenerem Stali nie był były piłkarz. Kariera piłkarska pomaga czy przeszkadza w trenowaniu piłkarzy?
Zdecydowanie gra jako piłkarz, ułatwia i pomaga zostanie trenerem. Mogę prawidłowo pokazać zawodnikowi wzorce konkretnego ćwiczenia, dzięki czemu on wie co trener chce. Jeśli chodzi o teorię – przygotowanie metodyczne, to pewnie że trzeba nadrobić braki. Ale zdecydowanie łatwiej jest trenerowi który poznał smak szatni, wie jak pachnie murawa boiska; krew, pot i łzy są mu nieobce. Trzeba umieć trafić do zawodników zarówno po zwycięstwie jak i przegranej – kiedy im coś podpowiedzieć, kiedy zrugać, a kiedy poklepać po plecach żeby się nie przejmowali.

Jako trener KSZO obserwował pan grę piłkarzy Stali?
Tak, oczywiście.

W trakcie obserwacji takiego meczu myśli Pan „to bym zmienił, tego piłkarza inaczej ustawił” czy skupia się tylko na wyłapaniu słabych stron przeciwnika?
Zwracałem uwagę na słabe i mocne punkty Stal – a były i takie i takie.

Czy propozycja z Rzeszowa była zaskoczeniem?
Tak naprawdę miałem dylemat. W KSZO dostałem propozycję przedłużenia umowy, ale przekonali mnie działacze Stali że chcą budować drużynę, że mają plan na przyszłość. Zapewnili mi komfort pracy – jeśli w tej rundzie się nie uda awansować, to w przyszłym sezonie Stal będzie mocnym kandydatem do awansu. Chcemy odbudować dawną Stal Rzeszów.

Tadeusz KrawiecW kadrze Stali zaszły spore zmiany. Czy te zmiany będą dobre – czy piłkarze się zgrali ze sobą?
Części piłkarzy którzy odeszli nie miałem okazji zobaczyć w treningu (Prędota, Buszta, Gordijczuk) – pewne decyzje zostały podjęte przed moim przyjściem. Wpływ miało rozczarowanie wynikiem oraz niewątpliwie warunki finansowe. Miałem wprowadzić nowych zawodników ale jednocześnie ograniczyć kadrę.

Jak podsumuje Pan okres przygotowawczy?
Wszystkie założenia techniczne, motoryczne czy taktyczne udało się zrealizować. Fajnie że udało nam się pojechać na 5-dniowy obóz – można było poznać i zintegrować drużynę jeszcze bardziej. Ale wszystko pokaże runda i gra na trawie – odpowiedzią będą wyniki po całej rundzie wiosennej. One zweryfikują dobór zawodników i pracę wykonana zimą.

Pierwsze cztery mecze to ciężkie spotkania?
Nie ukrywam że wolałem zaczynać meczem z Wiślanami, niż meczem derbowym z Resovią. Wszyscy podkreślają jakie znaczenie będzie miał ten mecz dla rundy, ale emocje towarzyszące takiemu meczowi mogą zaciemnić obraz przygotowań – znam pojedynki derbowe, często w nich uczestniczyłem i wiem że czasem zapominało się o piłce tylko wychodziło się żeby za wszelką cenę wygrać. Nie liczyły się aspekty piłkarskie – jednak mam nadzieję że w sobotę pokażemy dobrą piłkę.

(rozmawiał: Grzegorz Szalacha)

REKLAMA
reklama