Nowy Sącz Zdobyty!

23 Września 2007, godzina 15:56, autor:

Każda passa ma swój koniec. Meczem z Sandecją piłkarze Stali Watkem Rzeszów zakończyli serię czterech meczów bez zdobytego p

Każda passa ma swój koniec. Meczem z Sandecją piłkarze Stali Watkem Rzeszów zakończyli serię czterech meczów bez zdobytego punktu czy choćby strzelonej bramki. Walnie do tego przyczynił się napastnik biało – niebieskich Lee Quaye, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach Stali, jak się później okazało było ono na wagę zwycięstwa.

W porównaniu z meczem przeciwko Hetmanowi Zamość, trener Andrzej Szymański dał dziś szansę występu od pierwszej minuty Danielowi Grębowskiemu oraz Karolowi Wójcikowi.

W poczynaniach nowosądeczan od pierwszych minut spotkania można było dostrzec chęć zdominowania środka pola. Pierwszą obiecującą akcję na prawym skrzydle wyprowadzili Orzechowski i Ostalczyk, jednak faulem zakończył ją rzeszowski obrońca Dariusz Pęgiel. Gryźlak bardzo dobrze wykonał pierwszy rzut rożny dla Sandecji.

Piłkę bitą na lewy słupek zdołał wyłapać Krzysztof Petrykowski. Kolejne minuty dały obraz umiejętności obrońców Stali. Najpierw w 6’ po kontrze zespołu Sandecji piłkę w pole karne z lewej flanki wrzucił Szufryn, po błędzie „Petry” dobrze interweniował Mba.

Natomiast trzy minuty później po rzucie rożnym wykonywanym przez Gryźlaka, najwyżej do piłki wyskoczył Piotr Duda, który nie dał szansy zawodnikom gospodarzy.

Stalowcy próbują przenieść grę do środkowej strefy boiska, tam jednak piłkę przejęli gospodarze, którzy doszli do sytuacji strzeleckiej w 11’. Petra jednak popisał się znakomitą paradą. W trudnym momencie dla rzeszowian ciężar kreowania akcji spoczął na Pawle Klocu, co pozwoliło uspokoić poczynania Stali.

Kolejne minuty nie obfitowały w składne akcje, aż do momentu jej zainicjowania przez Mbę, który wypatrzył Lee Quaye na prawej stronie boiska. Piłkę zdołał jednak wyłapać Stanisław Bodziony. W 38’ Paweł Kloc dostrzegł dobrze ustawionego na lewym skrzydle Lee, po chwili jednak zagrożenie dla nowosądeczan zostało zażegnane faulem przez obrońcę Sandecji. Końcowe minuty pierwszej części spotkania, były typową wymianą ciosów.

Najpierw o futbolówkę z Piotrem Duda walczył przed polem karnym biało-niebieskich Michał Gryźlak . Defensor Stali po raz kolejny nie dał sobie jej odebrać.

Walka ta zakończyła się faulem na naszym zawodniku. Po wznowieniu gry przez Stal w posiadanie piłki weszli gospodarze. W dogodnej sytuacji do oddania strzału na lewym skrzydle znalazł się Polński, na szczęście obrońca Sandecji opóźnił akcję swojego zespołu.
W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, Lee Quaye zdołał przełamać swoją strzelecką niemoc, w sytuacji sam na sam w polu karnym ze Stanisławem Bodzionym wyprowadza Stal Watkem Rzeszów na prowadzenie, strzelając swoją pierwszą bramkę w biało niebieskich barwach w sezonie 2007/08.

Analizując pierwszą część spotkania, należy zwrócić uwagę na małą ilość klarownych sytuacji do zdobycia bramki, przez jedną jak i drugą drużynę. Przez dłuższy czas obydwa zespoły  skupiały się na rozbijaniu kolejnych ataków, które w przypadku Sandecji kończyły się niepowodzeniem dzięki dobrej dyspozycji naszych obrońców. Większość okazji do zdobycia bramki, zespół Sandecji stworzył sobie ze stałych fragmentów gry.

Druga połowa sobotniego meczu, rozpoczęła się bardzo dobrze dla zespołu rzeszowskiej Stali, bowiem przed kolejną już okazja do podwyższenia wyniku po podaniu Dariusza Pęgiela stanął Lee Quaye. Nasz napastnik niestety za bardzo wypuścił sobie piłkę, która po jego uderzeniu przeleciała obok lewego słupka bramki Stanisława Bodzionego.

Najlepszą jak dotąd sytuacją strzelecką, która mogła dać Sandecji wyrównanie miał przed sobą w 61’ Gryźlak po ataku prawą stroną boiska, jednak bardzo dobrą interwencją popisał się „Petra”.
Od tego momentu coraz mocniej zarysowywała się przewaga Stalowców, którzy nie pozostawiali Sandecji zbyt dużej przestrzeni do wyprowadzenia kolejnej akcji.

Nieskuteczna była również akcja Rysiewicza i Świerada rozgrywających piłkę między sobą w okolicach pola karnego Stali, grę ostatecznie wznowił „Petra”. Zadość wszelkim próbom odwrócenia niekorzystnego dla nowosądeczan biegu wydarzeń, mógł uczynić Gryźlak po jego strzale na bramkę z lewego skrzydła. „Petra” stanął jednak na wysokości zadania.
Chwilę później w 77’ groźny strzał z dystansu na bramkę biało – niebieskich ponownie oddał Michał Gryźlak, ale i tym razem Petrykowski skutecznie interweniował.

Rzeszowianie jeszcze kilkukrotnie zdołali zagrozić bramce strzeżonej przez Stanisława Bodzionego. Na uwagę zasługuje strzał z dystansu w wykonaniu Dariusza Pęgiela, okazał się on jednak zbyt lekki, i Bodziony nie miał problemu z jego wyłapaniem. Znacznie więcej problemów, mogła sprawić centra Kamila Adranowicza  z prawej strony pola karnego. Jednak w ostatniej chwili zagrożenie od własnej bramki oddalili obrońcy Sandecji, ratując się wybiciem piłki na aut. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry bardzo dobry strzał na bramkę z rzutu wolnego oddał „Perła”, jego strzał przeszedł jednak minimalnie nad poprzeczką.

Mecz ostatecznie zakończył się skromnym, ale jakże ważnym dla  rzeszowian zwycięstwem 0-1 (0-1). Patrząc w sposób całościowy na grę naszego zespołu, należy wspomnieć o tym, że znacznie więcej w tym meczu było gry po ziemi, Stalowcy dłużej potrafili utrzymać się w posiadaniu piłki, mądrze zyskiwali kolejne sekundy. Na wyróżnienie za grę we wczorajszym spotkaniu z pewnością zasługują obrońcy Stali: Piotr Duda, a także Ukonu Mbachukwu Emeka, a także zdobywca jedynej bramki dla Stali w tym meczu – Lee Quaye.

Stal Watkem Rzeszów czeka mecz w którym na własnym stadionie podejmować będzie zespół Górnika Wieliczka. Wszyscy mamy nadzieję, że tym meczem na dobre rozpocznie się marsz Stalowców w górę ligowej tabeli. W osiągnięciu tego celu z pewnością pomóc może liczne stawiennictwo Kibiców Stali na sobotnim meczu.

W bieli – błękicie całe życie!

(Erzet03)

REKLAMA
reklama