Grać w piłkę, to moje największe szczęście

30 Lipca 2019, godzina 16:00, autor: Tomasz Żuraw

Wywiad z Damianem Michalikiem.

Damian Michalik

- Opowiedz kibicom Stali o sobie. Jak przebiegała Twoja kariera sportowa? Kilka markowych klubów masz w życiorysie.

Damian Michalik: - Pochodzę w miejscowości Czerwionka, pod Rybnikiem. Na pierwszy zajęcia w miejscowym  Górniku zaprowadził mnie tata. Trenowałem wtedy z chłopakami o cztery lata starszymi, bo nie było mojego rocznika. Miałem wtedy 6 lat. To był krótki okres. Tata zapalony kibic innego Górnika, tego z Zabrza dowiedział się o naborze w tym klubie do trampkarzy  i tak po  testach dostałem się w ręce Michała Probierza. Z Górnikiem Zabrze zdobyłem wicemistrzostwo Polski juniorów starszych okraszone tytułem najlepszego zawodnika turnieju. Wtedy podpisałem swój pierwszy profesjonalny kontrakt, pięcioletni,  po czym wypożyczono mnie do I-ligowego Ruchu Radzionków. I się zaczęło. Na początek kontuzja torebki stawowej.  Leczyłem się praktycznie sam, było ciężko, ale wspominam wspaniałą atmosferę z szatni. Moim życiorysem można by obdzielić kilku zawodników. Pół roku gry w Młodej Ekstraklasie w barwach Górnika Zabrze, kolejne pół roku w Kolejarzu Stróże w I lidze. Kolejny mój klub I-ligowy to Polonia Bytom, gdzie walczyliśmy wtedy o utrzymanie.

Miałem wtedy 21 lat, założyłem rodzinę urodził mi się syn, a ponieważ klub w tamtym okresie był niewypłacalny byłem zmuszony zrezygnować z gry w piłkę. Byłem za granicą, w międzyczasie pracowałem w kopalni w Polsce i ta praca w zdecydowany sposób mnie ukształtowała. Poznałem wartość ciężkiej pracy i dlatego doceniam teraz to, co robię.

- Rok przerwy w zawodowym graniu to sporo.

D. M.: - Grać w piłkę to moje największe szczęście, to moja druga miłość, zaraz po rodzinie.  Powrót do gry umożliwił mi trener Jacek Trzeciak, który prowadził Polonię w III lidze. Było ciężko, posiłkowałem się trenerem personalnym, ale się udało, tym bardziej że znalazłem oparcie w rodzinie. Teściowie, bym mógł grać, wsparli nas finansowo. Skupiłem się tylko na treningu i wylądowałem w Zawiszy Bydgoszcz w którym walczyłem o powrót do Ekstraklasy. Niestety klub upadł. Sponsor znikł. Znowu zostałem bez środków do życia. Na szczęście, moja gra została zauważona w Olimpii Grudziądz i zaliczyłem kolejne dwa lata gry w I lidze. No i na koniec GKS Katowice,  Raków Częstochowa i kolejne kontuzje w okresie przygotowawczym łącznie ze złamaniem żeber podczas treningu.

- Po tym pechowym sezonie przyszła oferta ze Stali.

D.M.: - Tak. Ponieważ, byłem w stałym kontakcie z Robertem Trznadlem, który przekazał mi bardzo dobrą opinię na temat zarządzania w klubie, trenera, sztabu i zawodników, nie zastanawiałem się zbyt długo. Bardzo szybko dograliśmy formalności.

Damian Michalik- Podejrzewam, że decyzja nie zapadła w ciemno.

D.M.: - Oczywiście, że nie. Szkoleniowcy ze Stali oglądali moje wcześniejsze mecze na video przekazane przez menedżera. Sprawdzali, jak ja się prezentuję pod kątem pozycji w drużynie na jakiej mnie widzą. Dużo rozmawialiśmy z trenerem Januszem Niedźwiedziem. Wychodzi na to, że to co prezentuję spasowało do koncepcji budowania drużyny, jej stylu. Przeszedłem testy medyczne. Po tym miałem przyjemność oglądać z trenerem gierki wewnętrzej podczas treningu i szkoleniowiec od razu nakreślił mi pewne wskazówki, objaśniał taktykę jak gramy, czego oczekuje. Postanowił mi zaufać, podpisaliśmy kontrakt i jestem z tego powodu szczęśliwy.

- Jesteś w Stali od kilku dni. Jak odbierasz atmosferę i wszystko co się tutaj dzieje?

D.M.: - Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem organizacji w klubie. A widziałem w swoim życiu naprawdę dużo. Wszystko zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Począwszy od fajnego obiektu, a skończywszy na atmosferze w szatni, gdzie zostałem przez kolegów bardzo dobrze przyjęty. Trener, cały sztab to mega ambitni ludzie, profesjonalnie podchodzący do swoich obowiązków. Praktycznie niczego tutaj piłkarzom nie brakuje. Nic tylko trenować, rozwijać się i grać o najwyższe cele.

- Grasz w linii pomocy. Czy jako ofensywny pomocnik czujesz się najlepiej?

D.M.: - Głównie. Jestem takim zawodnikiem, który bardzo dobrze czuje się z przodu. Lubię być przy piłce. Lubię pojedynki jeden na jeden. Moim zdaniem jestem dobrze wyszkolony technicznie, co w linii pomocy jest szczególnie przydatne. Często gra się w pobliżu rywala, gdzie w krótkim czasie musisz sobie poradzić operując piłką, a przy tym dostrzec partnerów lepiej ustawionych,  żeby konstruktywnie akcję sfinalizować.

- Co konkretnie Ty, możesz wnieść do drużyny Stali?

D. M.: - Kilka rzeczy. Czymś, czym mogę zwrócić na siebie uwagę są z pewnością otwierające podania. Także powiew świeżości, z pewnością spore doświadczenie, bo głównie grałem na szczeblu pierwszoligowym. Mam nadzieję, że także sporo jakości.

- Czy duża jest rywalizacja w drużynie?

D. M.: - Tak, zdecydowanie. Rywalizacja jest ogromna. Na każdej pozycji jest po dwóch, trzech zawodników, ale tak musi być, by każdy mógł się rozwijać, by każdy stawał się  lepszy.

- Jest takie pojęcie jak presja psychiczna. Jak sobie z tym radzisz?

D.M.: - Lubię słuchać muzyki. To mnie relaksuje, wycisza, ale jestem człowiekiem, który specjalnie nie ma z tym problemu. Ta emocja jest potrzebna, by być skoncentrowanym, zmobilizowanym, ale generalnie utożsamiam się z opinią trenera Mourinho, który powiedział, że presję to może czuć matka w Afryce, gdy ma problem z wykarmieniem dziecka. To jest presja. A w piłce? Na pewno jest, ale nie taka, by sobie nie radzić.

- Nad jakimi elementami piłkarskiego rzemiosła, szczególnie mocno pracujesz indywidualnie na tym etapie swojej kariery.

D.M.: - Szczególnie doceniam siłownię. To jest teraz w piłce bardzo przydatne, bo duży nacisk, szczególnie w Polsce kładzie się na grę fizyczną. Między innymi ten element pozwala drużynom w pierwszej i drugiej lidze wygrywać mecze.  Poza tym lubię się czuć dobrze w swoim ciele.

- Co Cię szczególnie interesuje poza piłką?

D. M.: - Zdecydowanie rozwój osobisty. Szalenie lubię czytać książki. Do tego pasjonuje mnie dodatkowy trening personalny, motoryczny, wspomniana siłownia. Nad wszystko przekładam jednak wspólny czas spędzany w rodziną, spacer, jazda na rowerze czy na rolkach.

- Czego Ci życzyć na ten sezon.

 D. M.: - Przede wszystkim zdrowia. Jak będzie zdrowie, to jestem spokojny o całą resztę. Dodatkowo siły i wytrwałości.

 - Przyjmij zatem te życzenia i dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał
Tomasz Żuraw

 

REKLAMA
reklama

Zobacz także